9 sierpnia przypada rocznica męczeńskiej śmierci franciszkańskich misjonarzy, błogosławionych o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka. W czasie studiów w Krakowie Zbigniew był zaangażowany w REFA a Michał często uczestniczył w spotkaniach franciszkańskich ekologów jako fotograf. Wizyta w Pariacoto w Peru to spotkanie z dziedzictwem Męczenników, przesłaniem sprawiedliwości, pokoju i ochrony stworzenia dla którego poświęcali swe życie, z ludźmi którzy przed laty niezwykle pokochali młodych Polaków, z niezwykłym ekosystemem ich rozległej parafii oraz braćmi franciszkanami dalej realizującymi trudne misyjne dzieło…
Zapraszamy do galerii zdjęć o. Stanisława Jaromiego wykonanymi w dniach 9-11.07.2019 oraz lektury fragmentów homilii wygłoszonej przez kard. Angelo Amato, prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, w Krakowie, 4.12.2016 roku, z okazji pierwszej rocznicy beatyfikacji Męczenników z Pariacoto.
„W Peru, w drugiej połowie poprzedniego stulecia, miało miejsce krwawe prześladowanie katolików przez Sendero Luminoso. Szczególnie mocno ucierpieli biskupi i kapłani. Członkowie tego ruchu byli ludźmi zaślepionymi ideologią marksistowską, pozostający pod wpływem modelu rewolucji kulturowej Mao w Chinach, eksperymentów Pol Pota i Czerwonych Khmerów w Kambodży.
Pierwszym zamordowanym kapłanem, 3 grudnia 1987 roku, był Víctor Acuna, należący do archidiecezji Ayacucho, dyrektor Caritas. Lider ugrupowania Sendero Luminoso, Abimael Guzmán, w jednym ze swoich wywiadów, w lipcu 1988 roku, stwierdził, że religia jest opium dla ludu i że godnym pożałowania jest zangażowanie katolików w życie społeczne.
W następstwie tych słów dopuścił się serii zamachów i zbrodni, terroryzując ludzi, paraliżując działalność społeczną i charytatywną Kościoła. We wrześniu 1990 roku np., grupa młodych rewolucjonistów zamordowała osiem osób, wśród nich siostrę zakonną Agustynę Rivas, należącą do Kongregacji Dobrego Pasterza, kucharkę. W maju 1991 roku zamordowana została inna siostra zakonna, siostra Irena MacCormack, australijka, która opiekowała się biednymi.
W takim właśnie kontekście miało miejsce męczeństwo franciszkanów z Polski, Michała Tomaszka i Zbigniewa Strzałkowskiego, które nastąpiło 9 sierpnia 1991 roku. Opierając się na świadectwie siostry Berty Hernández, naocznego świadka wydarzenia, około godziny 19.00 ojcowie rozpoczęli Mszę Świętą. Około godziny 20.00 terroryści wtargnęli do kościoła, zamaskowani i z bronią w ręku. Zabrali dwóch misjonarzy i razem z siostrą Bertą kazali im wsiąść do samochodu. Po pewnym czasie siostrę usunięto z samochodu, zaś chwilę potem dały się słyszeć strzały z pistoletu…
Dzisiejsza uroczystość nawiązuje do tego tragicznego wydarzenia. Chce nas ostrzec, że wspomnienie zła niszczy, podczas gdy pamięć o dobru buduje. Najlepszym środowiskiem wychowania i wzrostu osoby jest dobro. Zło jest niczym złośliwy wirus, który osłabia serce człowieka, paraliżując bicie jego serca. Wiemy, że w końcu zło przepada, wciągnięte przez czarną dziurę zapomnienia i wyroku, zaś dobro, przeciwnie, zawsze odnosi zwycięstwo, żyje w szlachetnej pamięci ludzkości…
W sytuacji społeczno-politycznej, chaotycznej i niebezpiecznej, jaka zrodziła się w wyniku licznych aktów terrorystycznych, miało miejsce porwanie i zamordowanie franciszkanów. Ich praca apostolska i charytatywna, która miała na celu głównie budowanie społecznego spokoju i promocja dialogu, zostały odczytane, jako hamulec w zrywie rewolucyjnym.
Swoim zabójcom ojcowie zadali pytanie: „Jeżeli uczyniliśmy coś złego w naszej pracy, powiedzcie, co takiego?”. Nie otrzymali jednak odpowiedzi, ale wyrok śmierci. Zostali zamordowani nie ze względu na swoje przekonania polityczne, bo takowych nie mieli, ale z nienawiści do Kościoła.
Biskup Chimbote sugerował ojcom, aby chwilowo zrezygnowali z pracy parafialnej, lecz nasi Męczennicy, chociaż świadomi grożącego im niebezpieczeństwa, zdecydowali się zostać, aby pozostać wiernymi Bogu i nie opuszczać ludu, zaatakowanego przez drapieżne wilki.
Świadek mówi, że pewnego dnia, wracając z Pampas Grande, zadał o. Zbigniewowi pytanie: „A jeśli ojciec umrze?”. Zakonnik odpowiedział wówczas: „Proszę się nie przejmować, pochowacie mnie w Pariacoto”. Zresztą ojciec Zbigniew często powtarzał, że jeśli ziarno nie obumrze, nie przyniesie owocu. Pewnego dnia, do kucharki, która próbowała go ostrzec przed grożącym mu niebezpieczeństwem, odpowiedział, że pozostaje, aby dać świadectwo prawdzie. Był przekonany, że misjonarz ma być gotowy na wszystko.
Identyczną postawę prezentował także ojciec Michał. W swoich listach dzielił się radością duszpasterską, choć sam żył w samym środku niebezpieczeństw.
Bracia i siostry, męczeństwa się nie improwizuje. Nasi męczennicy żyli intensywnie swoją wiarą, nadzieją i miłością. Zapał misyjny nie był dla nich kaprysem młodości, egzotyczną przygodą, ale wiernością słowu Chrystusa zmartwychwstałego, który, przed wstąpieniem do nieba, obdarzył apostołów zadaniem misyjnym: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,15-16).
Nasi męczennicy opuścili ojczyznę, rodzinę, swoją kulturę, aby głosić dobrą nowinę Ewangelii wśród braci peruwiańskich, którzy przyjęli ich z szacunkiem i uprzejmością. Odpowiedzieli szczodrze na ich apostolat pokoju i radości. Męczeństwo było dla nich autentyczną koroną chwały, która nadała pełny sens ich egzystencji.
Błogosławieni Męczennicy Michale Tomaszku i Zbigniewie Strzałkowski, Módlcie się za nami!